MAM PROBLEM – DAM CI RADĘ

Jednym z doskonałych sposobów by lepiej poznać siebie jest obserwowanie przychodzących do nas ludzi. Ludzie przychodzą do nas z problemami, nie po to byśmy pomogli im rozwiązać problem, ale po to, byśmy dostrzegli ten problem w sobie i go w sobie rozwiązali. Brzmi to dziwnie.

Gdy dzwoni do nas zapłakana koleżanka – to jedyną intencja, jaką ona ma, jest uzyskanie pomocy od nas. I ona tej pomocy faktycznie potrzebuje i my jej ją dajemy najlepiej jak potrafimy i wszystko jest tak, jak być powinno. Ale z perspektywy Wielkiego Planu – ta koleżanka zwraca się właśnie do nas nie przypadkowo. W tym naprawdę jest misternie ukryty Wielki Plan. Koleżanka przychodzi do nas pokazując nam to, co mamy w sobie. I gdyby tak właśnie patrzeć na przychodzących po pomoc, to nasza nauka o nas samych, nabierze nowego, szybszego tempa.

Tak samo jest z dawaniem rad. To, co wypływa z naszych ust jako rada dla kogoś, jest tak naprawdę informacją od nas, dla nas. I gdybyśmy tylko posłuchali siebie, gdybyśmy tylko zastosowali się do własnych rad ...

Więc, gdy ktoś przychodzi do nas po pomoc – przypatrzmy się mu – i doszukajmy się w nim siebie. Tak, jakby ta osoba była naszym przedłużeniem. Albo tak, jakby ta osoba przynosiła do nas bezcenne informacje o nas samych.

Za każdym razem, gdy robię coś przeciwnego – czyli patrzę na osobę z problemem i zastanawiam się jak można mieć taki problem i rozpaczać, albo jak można doprowadzić do takiego problemu czy stanu – moja ciekawska dusza nie czeka długo żeby mi pokazać, że można. Ta moja dusza decyduje się odpowiedzieć mi na moje pytanie tym, że właśnie można i dokładnie pokazuje mi jak można. Czyli w niewielkim czasie sama, na własnej skórze, doświadczam identycznego problemu. Dlatego teraz, gdy pojawia się w moim życiu czyjś problem, rozwiązuję go w sobie zanim stanie się faktycznym problemem. Unikam tym wielu emocji, stresu i szamotania się.

Wiele możemy się nauczyć o innych, traktując ich jako lustro nas samych.

Zdarzyło się kiedyś, że kilka moich koleżanek wpadło – czyli przypadkowo zaszło w ciąże. Ja jako osoba roztropna, zodiakalna panna, której takie rzeczy się nie zdarzają – zadałam pytanie „jak można być tak nie uważnym” i nie musiałam długo czekać. Dwa miesiące później zaczął mi się spóźniać okres. Najpierw to było kilka dni, potem kilka tygodni. Prawie osiwiałam wtedy ze stresu. I miałam to, co chciałam - w końcu dowiedziałam się o tym, że nawet mi może zdarzyć się wpadka. Wtedy, szczęśliwie dla mnie, okazało się że w ciąży nie jestem, że mój okres spóźniał się z innych przyczyn. Ale tak właśnie działa ta moja ukochana, ciekawska dusza – dostarcza mi doświadczeń, których nie rozumiem, po to, bym mogła je zrozumieć.